Bad
by Andrzej Molik, „Moliqultura osobista”, 24 i 27.12.2009
"Bad" by Michałowski & Co. pulsates from the inside with a criticism of our post-communistic reality, in particular the latest times, and this prepares us for a strong finale.
by Andrzej Molik, „Moliqultura osobista”, 24 i 27.12.2009
"Bad" by Michałowski & Co. pulsates from the inside with a criticism of our post-communistic reality, in particular the latest times, and this prepares us for a strong finale.
Teatr jak wywoływanie duchów. Nie-obecności Ludwika Margulesa (recenzja) Autor: Sylwia Hejno, Dziennik Wschodni ,16.10.2020 „Margules. Nieobecność” w reżyserii Łukasza Witt-Michałowskiego to spektakl-opowieść o nieżyjącym już twórcy teatru, który w Meksyku uchodzi za jednego z najwybitniejszych, a w Polsce jest zupełnie nieznany. A cóż to za nazwisko, Margules? Polskie, żydowskie, meksykańskie? Tę historię rozpoczyna kryzys tożsamości,…
Autor: Marek Rybołowicz, Nowy Tydzień, 2017.04.27 Mamy w tej sztuce do czynienia z siłą afektu, który niczym tsunami idzie przez świat ludzi pozornie uporządkowanych, druzgocząc ich dotychczasowy ład.
Autor: Andrzej Z. Kowalczyk, Kurier Lubelski Spektakl śledzi się z niesłabnącą uwagą i zainteresowaniem. Reżyser znakomicie poprowadził aktorów, którzy świetnie pokazali niejednoznaczność i wewnętrzne skomplikowanie obydwu głównych bohaterów. Witt-Michałowski pokazuje tę budzącą grozę sytuację w sposób bardzo subtelny. Unikając dosłowności i deklaratywności; nieomal podprogowo. Co jednak w najmniejszym nawet stopniu nie osłabia siły i sugestywności…
Autor: Grzegorz Kondrasiuk, „Gazeta Wyborcza”, 16.02.2009 (…) Przemoc w różnych przejawach i natężeniach jest obecna na scenie praktycznie cały czas, ale z uniknięciem dosłowności, poprzez tężejący nastrój, wymowne teatralne znaki, taniec niemej, pojawiającej się niespodziewanie postaci, niejasnej, niepokojącej zapowiedzi śmierci. Tym sposobem socjologiczno-rodzinną przypowieść mocno podpartą PRL-owską antynostalgią reżyser przefastrygował na historię uniwersalną, o łańcuchu…
Autor: Łukasz Drewniak, „Dziennik”, 03.04.2009 Reżyser ma rzadki dar łączenia tradycji offu z rzemiosłem aktorskim. I talent do wynajdywania elastycznych metafor, wewnątrz których rozpychają się jego spektakle. W „Ostatnim takim ojcu” najlepszy pomysł inscenizacyjny Łukasza Witt-Michałowskiego nie dotyczy sceny, tylko widowni. (…) Kolczaste obrazy zostają w głowie.